Tradycje produkcji sadowniczej w naszej rodzinie sięgają początków XX wieku. Pierwsze sady w gospodarstwie sadzili mój pradziadek Jan (1882-1977) ze strony taty oraz mój dziadek Konstanty (1896-1984) ze strony mamy. Ponieważ rodzice pobrali się przez tzw. „miedzę”, więc tradycje sadownicze mamy z każdej strony. W tamtych czasach sady były sadzone na działkach najbliższych domostwom.
Czy to wynikało ze szczególnej opieki jaką był sad otoczony? Nie wiem, ale myślę, że jest to bardzo prawdopodobne. Ja ze swojego dzieciństwa pamiętam te sady z ogromnymi, jak dla mnie, drzewami. W środku sadu rosło największe drzewo – Kosztela. Była ogromna. Z siostrami nie mogłyśmy objąć jej rękami. Ale ten sad rósł w naszym gospodarstwie chyba tylko z sentymentu dziadka.
Na działkach odległych od domu był już typowy jak na tamte czasy sad produkcyjny. Rosły w nim Mc Intos, Malinowa, Landzberska, Boiken itp. Z biegiem lat kolejne odmiany wypierały poprzednie. Obecnie gospodarstwo liczy 26 ha, z czego większość to jabłonie, 2 ha śliw, około 0,8 ha wiśni i 0,5 ha grusz. Uprawiamy następujące odmiany jabłoni: Ligol, Szampion, grupa Jonagoldów, Golden Delicious, Idared, Gala, Celeste, Sunrise, Lobo oraz Elstar.
Obecnie wprowadzamy także nową odmianę Honey Crisp. Pracujemy zgodnie z zasadami „Dobrej praktyki sadowniczej”, a więc nasze owoce są zdrowe i wyjątkowo smaczne, co potwierdza każdy, kto choć raz spróbował naszego jabłka.
Jak twierdzą liczni znajomi „w tych jabłkach coś jest”. Ja myślę, że zaangażowanie i serce, jakie wkładamy w nasz sad - to jest to coś.
Ewa Mróz